KORNEL
Witam.
Chciałabym przedstawić naszą historię, a raczej historię naszego kochanego trzylatka Kornela.
Kornel urodził się 16 czerwca 2017, od razu można było zauważyć że jest dzieckiem bardzo płaczliwym i na swój sposób charakternym. Mieliśmy problem z dostosowaniem odpowiedniego mleka (niestety alergik), Ciągłe biegunki, bóle brzucha – ewidentnie nietolerancja pokarmowa, odruchy wymiotne, żółtaczka niemowlęca utrzymująca się prawie trzy miesiące, istny koszmar. Z biegiem czasu kolejny problem w wprowadzaniem posiłków stałych, wszystko miksowane na papki, bez żarnej grudki i co najgorsze brak odruchu gryzienia. Proces ten zaczął się pogłębiać w dalszym rozwoju dziecka, doszła nadwrażliwość sensoryczna – Kornel brzydził się jedzenia, nie chciał próbować żadnych nowych potraw, nie dotykał praktycznie żadnych powierzchni – tak zwane ręce w górze, co spowodowało że jego sprawność fizyczna była bardzo nieudolna, huśtając się na huśtawce nie trzymał się rączkami, gdy siedział w wózku praktycznie niczego nie dotykał, jego rozwój motoryczny dawał wiele do życzenia.
I w końcu zaczyna się: dwulatek, który nic nie mówi, sam nie je, dalej nie gryzie, nie potrafi wielu podstawowych czynności, nie śpi w nocy, ciągle płacze, marudzi, nie chodzi sam po schodach nawet za rękę, nie robi papa, nie podaje cześć, nie umie pokazać nic palcem, nie potrafi niczego naśladować, nie rozumie żadnych poleceń, praktycznie w ogóle nie rozumie co do niego się mówi, często wpada w złość i histerię nie wiadomo z jakiego powodu, wprowadza ruch obrotowy wszystko co może, nie reaguje na swoje imię, jest takie powiedzenie „mów do słupa słup jak ****”.
Ja jako matka bacznie go obserwowałam i widziałam że dzieje się coś złego. A wszyscy dookoła wiadomo: a przestań on jest jeszcze malutki, przyjdzie czas na wszystko, każde dziecko jest inne, inaczej się rozwija, niektóre dzieci zaczynają mówić nawet w wieku pięciu lat. Niestety nie dawało mi to spokoju. Zaczęłam czytać o autyzmie, wtedy byłam w tym temacie laikiem. Wszystko mi pasowało. Dowiedziałam się że dzieci z tym schorzeniem mają problemy z układem pokarmowym, z jelitami, z trawieniem co powoduje że toksyny są niewydalane z organizmu i dostają się do mózgu, a w rezultacie występują poważne zaburzenia w rozwoju dziecka. Zrobiłam badania – próbka kału wysłana do Laboratorium w Poznaniu, okazało się że pokarmy które spożywa Kornel nie są praktycznie trawione, a w jego jelitach jest bardzo, bardzo dużo bakterii gnilnych, jelita oczywiście wyjałowione co spowodowało zagrzybienie organizmu. Nie mogłam normalnie funkcjonować ciągle robiłam jakieś badania, szukałam. Postanowiłam wybrać się to poradni, aby zdiagnozowano moje dziecko. Kornel miał wtedy niecałe dwa latka. Nie postawiono nam diagnozy, ponieważ nasz syn był za mały, ale wydano opinie mówiącą o tym, że mały ma symptomy autystyczne. Nie dałam za wygraną i szukałam pomocy dalej. W międzyczasie jeździliśmy na zajęcia sensoryczne.
Któregoś dnia spotkaliśmy tam kobietę z synkiem w takim samym wieku jak Kornel. Opowiedziała nam że zaczęła jeździć z małym na Śląsk do Wałbrzycha, do Pana Jurka. Znalazłam stronę internetową z nazwą kliniki ALGOMED. Poczytałam historię pacjentów i to w jaki sposób Pan Jurek leczy. Nie czekałam długo wieczorem zadzwoniłam żeby umówić się na wizytę, a raczej na pięciodniowy turnus. Uffff ulga udało się, mimo iż panuje tam natłok pacjentów. Na miejscu Pan Jurek zeskanował organizm naszego dziecka, okazało się że Kornel musi przejść odgrzybianie, odrobaczanie – oczywiście wszystko odpowiednimi ziołami i do tego odpowiednia dieta - z tym akurat było nam trochę prościej ponieważ Kornel nigdy nie dostawał soków, słodyczy, więc nie znał smaku. I co najważniejsze ścisłe stosowanie się do tego co mówi Pan Jurek – żadnych odstępstw, konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja w działaniu.
Jesteśmy już po trzecim turnusie i wybieramy się jak najszybciej na kolejny, ten cholerny koronawirus pokrzyżował nam plany i trochę opóźnił nasz przyjazd.
Po pierwszej terapii Kornel zmienił się diametralnie, nasza niania pytała co z nim zrobiliśmy. Dziecko zaczęło próbować mówić, kontakt wzrokowy bardzo się poprawił, Kornel zaczął oglądać bajki z większym zrozumieniem, jego wzrok przestał być taki błędny, zaczął lepiej spać w nocy, wyciszył się, zaczął schodzić i wchodzić po schodach, wprowadzanie w ruch obrotowy zabawek zaczęło powoli mijać, jazda samochodem to już nie był problem. Na chwilę obecną mogę normalnie pójść z dzieckiem do sklepu, do kościoła praktycznie w każde miejsce publiczne, co wcześniej było niemożliwe. Kornel miał problem ze wzrokiem innych ludzi, praktycznie od razy zakrywał oczy i potwornie płakał. Przestał również burczeć, zdarza mu się tylko w domu, więc to dla nas duża ulga, nie mamy już na sobie dziwnych spojrzeń. Kornel potrafi przejść za rękę nawet kilka kilometrów, a jego sprawność fizyczna czasami jest bardzo zaskakująca. Nabiera również tak zwanych zmysłów… trzeba mieć oczy dookoła głowy i przewidywać wiele różnych sytuacji.
Małymi krokami, ale ciągle idziemy do przodu i to jest najważniejsze. Aż nie chce się myśleć co by było, gdybyśmy nie trafili na Pana Jurka. Jest to człowiek mocno stąpający po ziemi, doskonale wie co robi, a rezultaty są potężne. Pan Jurek dał nam nadzieję, że nasze dziecko wyzdrowieje. Nigdy nie zapomnę Jego słów na pierwszej terapii: w tym przypadku to tylko kosmetyka. Będziemy korzystać z tych usług dopóki nasz Kornel nie wyjdzie z tego dziadostwa. A naszemu Jerzemu życzymy dużo zdrowia i wytrwałości w tym co robi! Dobra, fachowa robota to za mało powiedziane! Wielkie serce i zaangażowanie Tego Człowieka w każdy indywidualny przypadek same mówią za siebie.