PIOTRUŚ i KUBUŚ
U moich 2 synów: Piotrusia (7 lat)i Kubusia (8 lat) zdiagnozowany został autyzm po ukończeniu przez każdego z nich 2 roku życia.
Objawy u każdego z ich były inne. Kuba nie miał kontaktu wzrokowego, nie reagował na imię, był w ciągłym ruchu, nie miał poczucia zagrożenia, bawił się układając przedmioty w rzędach, odpieluchowanie go trwało ponad dwa lata i były to lata, w których dom zamienił się w jedną wielką toaletę, ale w końcu się udało. Z czasem doszła alergia skórna i wybiórczość pokarmowa tak silna, że w krytycznym momencie jadł tylko jabłko i chleb z masłem, a wszystko inne wymiotował niestrawione.
Piotruś kontakt wzrokowy zawsze miał dobry, jak zaczął chodzić to na palcach i do tej pory nie chodzi jeszcze na całych stopach, choć jesteśmy coraz bliżej tego celu. Nie bawił się zabawkami w ogóle, skakał, buczał, zawsze musiał mieć coś w ręku do machania. Były stimy, stymulacje wzrokowe, słuchowe i dotykowe, nie skupiał się na niczym dłużej niż 2 sekundy, potrafił cały dzień skakać na trampolinie albo bujać się na huśtawce. Pierwsza infekcja przydarzyła mu się w 2 miesiącu życia i od razu położyli nas do szpitala. Tam szybko Piotr złapał zapaleniu ucha i dostał pierwszy antybiotyk. Potem szpital zaliczaliśmy jeszcze kilka razy, ze względu na ostre zapalenia oskrzeli. U obu widoczny był brak koncentracji uwagi, nadpobudliwość (zasypiali skacząc jak sprężyna w łóżeczkach tak długo, aż padli ze zmęczenia), bardzo słabe odczuwanie bólu (a raczej nieumiejętność okazania „na zewnątrz” tego, że ich coś boli). U Piotra dodatkowym problemem jest brak mowy. Zaraz po diagnozie Chłopcy zostali zapisani do przedszkola terapeutycznego dla dzieci z autyzmem. Trafiliśmy na konkretne osoby z dużym doświadczeniem w terapii i otwartymi głowami.
Po pierwszym szoku zaczęłam czytać, sprawdzać, szukać różnych dodatkowych rozwiązań. Dzieci dodatkowo chodziły na terapię neurologopedyczna i logopedyczną, na zajęcia z SI i spotkania z psychologiem. Po odwiedzeniu kilku różnych lekarzy specjalistów, wiedziałam już, że oferują jedynie doraźną pomoc i czułam, że większość z nich błądzi we mgle jeśli chodzi o leczenie moich dzieci. Korzystaliśmy również z usług osteopaty, a w okresach bardzo dużego spadku odporności, kiedy szła infekcja za infekcją poszliśmy nawet na turnus do groty solnej. Wszystkie te terapie i „interwencje” dawały jakieś tam efekty, ale były one niewystarczające i widać było, że dzieci nie dostają tego co jest im najbardziej potrzebne, więc zaczęłam szukać dalej. Trafiłam na stronę ALGOMEDU, poczytałam o terapii, o sprzęcie, historie pacjentów... wszystko to sensownie układało się w całość z tym, czego do tej pory udało mi się dowiedzieć o autyzmie, poza głównym terapeutyczno-psychiatrycznym nurtem który jest obecnie na topie.
Na pierwszą wizytę w ALGOMEDZIE przyjechałam tylko z młodszym synem, gdyż był w gorszym stanie niż brat. Na kolejne turnusy chłopcy jeździli już razem. Dlaczego miałbym pomóc tylko jednemu z nich, skoro mogę pomóc obu? W tej chwili jesteśmy po 6 turnusach (Piotr) i 5 turnusach (Kubuś). Chłopcy dostali dietę – i to był strzał w 10, bardzo tego potrzebowali, bo jelita mieli w bardzo złym stanie. Oczywiście rezygnacja z cukru, glutenu, nabiału, dużej części warzyw i prawie wszystkich owoców jest wyzwaniem, bo rodzic nagle musi zostać kucharzem i nauczyć się przygotowywać posiłki, których nigdy by nie przygotował gdyby nie ta dieta, ale dzięki temu uczymy się też, że można jeść inaczej, da się i warto, trzeba tylko zrezygnować z tak popularnej dzisiaj własnej wygody. Rezygnujemy z czasu dla siebie na rzecz stania przy garach. I tak trzeba. Przeszliśmy przez kilka serii odrobaczania, odgrzybiania, były zioła na odbudowę flory bakteryjnej, na wątrobę i na mózg, no i oczywiście na stany zapalne wszelkiej maści. W miedzyczasie podawałam dzieciom witaminy wg wskazań Pan Jurka. Dzięki diecie dzieci zaczęły jeść wszystko co im podałam. Mają ogromny apetyt. Rarytasem są surowe warzywa typu kalarepa, marchewka, ogórek. Czy było ciężko?? Było. Czy są efekty? Są. Po ponad roku jeżdżenia Kubuś zakończył już terapię. Jelita mamy czyste, alergii brak, kontakt wzrokowy jest super. Generalnie mam empatycznego, przemądrzałego, bardzo otwartego na świat i ludzi drugoklasistę, który rozumie żary, robi psikusy, cwaniakuje i ściemnia, widzi kiedy jestem wkurzona i smutna, potrafi się pokłócić i przeprosić jeśli zrobił komuś przykrość.
Po 2 serii zabiegów nauczył się jeździć na rowerze. Koncentracją uwagi przewyższa kolegów w klasie. Piotruś po 6 turnusach również zrobił ogromne postępy, jest empatyczny, przytula się, uśmiecha, zaczepia i zaprasza do zabawy. Zniknęła mgła mózgowa i splątanie. Mówi pojedyncze słowa, zaczął prawidłowo okazywać emocje: wiadomo kiedy się cieszy, kiedy jest wkurzony (przeklina wtedy strasznie „po swojemu”), a kiedy smutny. Sam się ubiera i rozbiera. Pomaga mi w gotowaniu, bo uwielbia jeść. Koncentracja uwagi poszybowała tak w górę, że jesteśmy w stanie rysować po śladzie, układać magnetyczne dropsy i układanki przez 20-30 minut, co jest kamieniem milowym, bo to pozwala mu chłonąć wiedzę. Mamy jeszcze sporo do zrobienia, więc kontynuujemy terapię.
Media
Galeria
http://www.autyzm-algomed.pl/index.php/pl/historie-naszych-pacjentow/item/140-piotrus-i-kubus#sigProId0d185bee6f